Drakkar, potężny okręt o smoczym dziobie, wypłynął z przystani, zostawiając za sobą spokojne wody zatoki. Wiosła, dzierżone przez doświadczonych wikingów, zanurzały się rytmicznie w morskiej toni, tworząc równomierny szum, który mieszał się z odgłosami wiatru chwytającego żagle.
Zebrana załoga nie była liczna. Krucza Góra nie była jeszcze właściwie umocniona i Prokrustir nie chciał podjąć ryzyka pozostawienia, dopiero co zdobytej, stolicy na pastwę sąsiednich klanów. Zaledwie trzynastu, już sprawdzonych w boju, mężów oraz ten przybysz - Henrik, który wyglądał i gadał jak swój a przecież pojawił się nie wiadomo skąd. Było to minimum pozwalające liczyć na bezpieczny powrót. Walka nie była w planach ale to nie ludzie wybierają sobie przeznaczenie.
Prokrustir przyglądał się wiosłującym towarzyszom a zwłaszcza Henrikowi. O zaufanie na Północy jest trudniej niż o cytryny.
Wyprawa zwiadowcza w kierunku wschodnim
- Prokrustir I Siwy
- Site Admin
- Posty: 30
- Rejestracja: czw lis 07, 2024 11:03 pm
Okręt sunął w kierunku północno - wschodnim. Wiatr zaczął zyskiwać na sile, unosząc żagiel i przyspieszając drakkar. Fale stały się bardziej wyraziste, choć wciąż nie groźne, kołysząc okrętem w rytm morskiego tańca. Wikingowie przyjęli to z nadzieją na szybsze dotarcie do celu.
W kolejnym dniu, jak przewidywał Prokrustir, powinni dopłynąć do niewielkiej osady Vetrvik kontrolowanej przez klan Snærulfa. Nie było mowy o ciepłych stosunkach z sąsiedami po zajęciu Kruczej Góry ale równocześnie, niedawy pokaz siły dawał dużą szansę, że słabi okoliczni wodzowie nie zrobią niczego głupiego. Powinno to wystarczyć by spokojnie uzupełnić zapasy i spędzić jedną noc na lądzie.
W kolejnym dniu, jak przewidywał Prokrustir, powinni dopłynąć do niewielkiej osady Vetrvik kontrolowanej przez klan Snærulfa. Nie było mowy o ciepłych stosunkach z sąsiedami po zajęciu Kruczej Góry ale równocześnie, niedawy pokaz siły dawał dużą szansę, że słabi okoliczni wodzowie nie zrobią niczego głupiego. Powinno to wystarczyć by spokojnie uzupełnić zapasy i spędzić jedną noc na lądzie.
- Prokrustir I Siwy
- Site Admin
- Posty: 30
- Rejestracja: czw lis 07, 2024 11:03 pm
Wikingowie zeskoczyli na kamienisty brzeg, zuchwale unosząc głowy, choć ich dłonie spoczywały blisko rękojeści mieczy. Grupa mieszkańców wyległa z domów, by przyjrzeć się przybyszom. Byli to głównie mężczyźni o surowych twarzach, uzbrojeni w topory i włócznie, ale nikt nie wydawał się skory do zaczepki. Prokrustir, przemówił pierwszy, wznosząc dłoń w geście pokoju.
— Przybywamy z zamiarem uzupełnienia zapasów i nie zamierzamy niepokoić waszego klanu – powiedział, jego głos rozbrzmiał pewnością siebie. — Jesteśmy w drodze wschód i jutro rano odpłyniemy.
Wśród zgromadzonych nie było Snærulfa ani nikogo z jego najbliższej obstawy toteż szybko się rozpierzchli a grupa podróżników skierowała się w stronę zabudowań.
- Znałem ojca Snærulfa, Drengrulfa - zwrócił się do towarzyszy Prokrustes - Ten to by nie pozwolił żeby obca grupa tak sobie chodziła po Vetrvik ale i ugościł by nas jak zwyczaj nakazuje. Wystarczy popatrzeć wokół. Widać, że młody wilczek za dużo pije i nazbyt zapomniał o bogach i przodkach.
Po zaopatrzeniu się w świeżą wodę, wędzone ryby oraz solone mięso grupa się rozdzieliła szukając gościny i noclegu u życzliwych gospodarzy.
- Prokrustir I Siwy
- Site Admin
- Posty: 30
- Rejestracja: czw lis 07, 2024 11:03 pm
Noc w Vetrvik minęła spokojnie. Prokrustir i Henrik znaleźli schronienie w domu starszej pary, która, choć nieufna, zgodziła się ugościć przybyszów w zamian za drobne podarki – głównie przyprawy i trochę srebra. Młody Henrik, choć małomówny, wydawał się świetnie odnajdywać w każdym miejscu. Rozmawiał z gospodarzami ich własnym dialektem, co tylko pogłębiało podejrzliwość Prokrustira.
Rankiem, gdy słońce dopiero wyłaniało się zza horyzontu, wikingowie zaczęli zbierać się do drogi. Zabrali zapasy, dębowe beczki z wodą i worki pełne jedzenia, po czym ruszyli ku drakkarowi. Na brzegu stało kilku mężczyzn z Vetrvik, obserwując przygotowania. Ich twarze były surowe, a oczy śledziły każdy ruch przybyszów.
Nagle, gdy wszyscy byli już niemal gotowi do odbicia od brzegu, na horyzoncie pojawiła się grupa jeźdzców. Ich proporce powiewały na wietrze, a Prokrustir natychmiast rozpoznał herb klanu Snærulfa. Wódz Snærulf sam prowadził grupę, a jego twarz, z daleka już widoczna, nie zdradzała radości na widok gości.
— Wydaje się, że młody wilczek jednak się obudził — mruknął Prokrustir.
Rankiem, gdy słońce dopiero wyłaniało się zza horyzontu, wikingowie zaczęli zbierać się do drogi. Zabrali zapasy, dębowe beczki z wodą i worki pełne jedzenia, po czym ruszyli ku drakkarowi. Na brzegu stało kilku mężczyzn z Vetrvik, obserwując przygotowania. Ich twarze były surowe, a oczy śledziły każdy ruch przybyszów.
Nagle, gdy wszyscy byli już niemal gotowi do odbicia od brzegu, na horyzoncie pojawiła się grupa jeźdzców. Ich proporce powiewały na wietrze, a Prokrustir natychmiast rozpoznał herb klanu Snærulfa. Wódz Snærulf sam prowadził grupę, a jego twarz, z daleka już widoczna, nie zdradzała radości na widok gości.
— Wydaje się, że młody wilczek jednak się obudził — mruknął Prokrustir.
- Prokrustir I Siwy
- Site Admin
- Posty: 30
- Rejestracja: czw lis 07, 2024 11:03 pm
Snærulf zsunął się z konia, a jego towarzysze stanęli za nim. Wódz zbliżył się do Prokrustira, jego krok był nieco chwiejny, a oddech wyraźnie zionął alkoholem.
— Przychodzicie do mojej wioski, bierzecie zapasy, a nawet nie pofatygujecie się poprosić o pozwolenie — rzucił Snærulf, jego głos był bełkotliwy ale wyzywający. Wokół zapanowała cisza
Prokrustir, starając się zachować spokój, wykonał krok naprzód, unosząc dłoń w geście pojednania.
— Nie mamy wrogich zamiarów, Snærulfie. Przybyliśmy na jedną noc, by odpocząć i uzupełnić zapasy. Za chwilę odpływamy — powiedział stanowczo, ale spokojnie.
Snærulf zmrużył oczy, jakby zastanawiał się nad słowami Prokrustira. Następnie, bez ostrzeżenia, chwycił za beczkę z wodą i przewrócił ją, rozlewając zawartość na ziemi. W jego oczach pojawiło się wyzwanie, a na twarzy malował się złośliwy uśmiech.
— A co, jeśli jednak postanowiłbym inaczej? Może wasza obecność tutaj nie jest mile widziana — warknął, patrząc Prokrustirowi prosto w oczy
Nie mogło to pozostać bez odpowiedzi — tego wymagał honor. Król Gamellandu wykonał krok do przodu, stając naprzeciw Snærulfa.
— Skoro tak, Snærulfie, niech bogowie rozstrzygną. Holmgang przy najbliższej pełni księżyca. — oznajmił głośno, tak by wszyscy zgromadzeni mogli go usłyszeć.
Wokół rozległy się pomruki a Snærulf, oglądając za siebie, cofnął się niepewnie kilka kroków. Nie miał jednak wyjścia.
— Niech tak będzie — odparł.
— Przychodzicie do mojej wioski, bierzecie zapasy, a nawet nie pofatygujecie się poprosić o pozwolenie — rzucił Snærulf, jego głos był bełkotliwy ale wyzywający. Wokół zapanowała cisza
Prokrustir, starając się zachować spokój, wykonał krok naprzód, unosząc dłoń w geście pojednania.
— Nie mamy wrogich zamiarów, Snærulfie. Przybyliśmy na jedną noc, by odpocząć i uzupełnić zapasy. Za chwilę odpływamy — powiedział stanowczo, ale spokojnie.
Snærulf zmrużył oczy, jakby zastanawiał się nad słowami Prokrustira. Następnie, bez ostrzeżenia, chwycił za beczkę z wodą i przewrócił ją, rozlewając zawartość na ziemi. W jego oczach pojawiło się wyzwanie, a na twarzy malował się złośliwy uśmiech.
— A co, jeśli jednak postanowiłbym inaczej? Może wasza obecność tutaj nie jest mile widziana — warknął, patrząc Prokrustirowi prosto w oczy
Nie mogło to pozostać bez odpowiedzi — tego wymagał honor. Król Gamellandu wykonał krok do przodu, stając naprzeciw Snærulfa.
— Skoro tak, Snærulfie, niech bogowie rozstrzygną. Holmgang przy najbliższej pełni księżyca. — oznajmił głośno, tak by wszyscy zgromadzeni mogli go usłyszeć.
Wokół rozległy się pomruki a Snærulf, oglądając za siebie, cofnął się niepewnie kilka kroków. Nie miał jednak wyjścia.
— Niech tak będzie — odparł.
- Prokrustir I Siwy
- Site Admin
- Posty: 30
- Rejestracja: czw lis 07, 2024 11:03 pm
Prokrustir obrócił się i dał znak swoim ludziom, by wracali do drakkaru. Wikingowie sprawnie ruszyli w stronę łodzi, nie tracąc czasu na dalsze rozmowy z mieszkańcami Vetrvik.
Gdy wikingowie odpychali drakkar od brzegu, Prokrustir rzucił ostatnie spojrzenie w stronę wioski. Słońce zaczęło się wznosić coraz wyżej, a chłodne powietrze przynosiło zapach morza. Wiosła uderzały rytmicznie prowadzić łódź na otwarte morze.
— Co za pijaczyna — warknął jeden z wikingów, Bjorn, kręcąc głową. — A jednak, jak widać, odwaga go nie opuściła.
— Albo to głupota — dodał inny, Torvald, patrząc na horyzont. — Myślę, że ten Snærulf nie wie, co go czeka. Przy najbliższej pełni będzie musiał stanąć do walki, a widać, że nie jest w najlepszej formie.
— Bogowie lubią takie wyzwania. Uczcie się. Holmgang to złote lekarstwo na podpite gaduły - zaśmiał się Prokrustir.
Załoga milczała przez chwilę, wiosłując z determinacją, aż drakkar zaczął oddalać się od wybrzeża Vetrvik. Cokolwiek miało się zdarzyć zostało już dawno wplecione w ich los.
Gdy wikingowie odpychali drakkar od brzegu, Prokrustir rzucił ostatnie spojrzenie w stronę wioski. Słońce zaczęło się wznosić coraz wyżej, a chłodne powietrze przynosiło zapach morza. Wiosła uderzały rytmicznie prowadzić łódź na otwarte morze.
— Co za pijaczyna — warknął jeden z wikingów, Bjorn, kręcąc głową. — A jednak, jak widać, odwaga go nie opuściła.
— Albo to głupota — dodał inny, Torvald, patrząc na horyzont. — Myślę, że ten Snærulf nie wie, co go czeka. Przy najbliższej pełni będzie musiał stanąć do walki, a widać, że nie jest w najlepszej formie.
— Bogowie lubią takie wyzwania. Uczcie się. Holmgang to złote lekarstwo na podpite gaduły - zaśmiał się Prokrustir.
Załoga milczała przez chwilę, wiosłując z determinacją, aż drakkar zaczął oddalać się od wybrzeża Vetrvik. Cokolwiek miało się zdarzyć zostało już dawno wplecione w ich los.
- Prokrustir I Siwy
- Site Admin
- Posty: 30
- Rejestracja: czw lis 07, 2024 11:03 pm
Drakkar opływał półwysep Kozła, którego kamieniste brzegi i strome klify majaczyły we mgle. Wiatr sprzyjał żegludze, a fale były spokojne, jakby same bóstwa prowadziły wikingów na bezpieczne wody. Jeden z wiosłujących, młody Sigurd, spojrzał w niebo, gdzie przelatywał kruk, krzycząc donośnie.
— Dobry znak, panie! — zawołał, wskazując ptaka. — Kruki Odyna patrzą na nas życzliwie.
Prokrustir podniósł wzrok, obserwując ptaka, który zatoczył koło nad drakkarem, a następnie zniknął w stronę horyzontu. Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
— To może oznaczać, że bogowie są po naszej stronie — powiedział, jego głos był pełen nadziei. — Niech wiatr nas niesie, a ich wola prowadzi.
Załoga przyjęła te słowa z zapałem, wiosłując jeszcze żwawiej. Podróż wokół półwyspu Kozła przebiegała pomyślnie, a wikingowie czuli, że kolejne dni będą sprzyjać ich wyprawie. Jednak każdy z nich miał świadomość, że morze i bogowie bywają kapryśni, a spokój może być tylko ciszą przed burzą.
— Dobry znak, panie! — zawołał, wskazując ptaka. — Kruki Odyna patrzą na nas życzliwie.
Prokrustir podniósł wzrok, obserwując ptaka, który zatoczył koło nad drakkarem, a następnie zniknął w stronę horyzontu. Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
— To może oznaczać, że bogowie są po naszej stronie — powiedział, jego głos był pełen nadziei. — Niech wiatr nas niesie, a ich wola prowadzi.
Załoga przyjęła te słowa z zapałem, wiosłując jeszcze żwawiej. Podróż wokół półwyspu Kozła przebiegała pomyślnie, a wikingowie czuli, że kolejne dni będą sprzyjać ich wyprawie. Jednak każdy z nich miał świadomość, że morze i bogowie bywają kapryśni, a spokój może być tylko ciszą przed burzą.
- Prokrustir I Siwy
- Site Admin
- Posty: 30
- Rejestracja: czw lis 07, 2024 11:03 pm
W miarę jak dzień ustępował miejsca wieczorowi, na horyzoncie wyłoniła się niewielka wysepka otoczona pasmem skał i porośnięta gęstym lasem. Henrik wskazał ją gestem.
— To musi być Wyspa Świętego Gaju — powiedział, jego głos był pełen czci. — Mówi się, że w tym gaju składają się ofiary dla bogów.
Prokrustir skinął głową.
— Zatrzymamy się tam. Jeśli chcemy zyskać przychylność bogów na resztę podróży, musimy złożyć ofiarę.
Bjorn spojrzał na wyspę, pocierając brodę.
— Najpierw musimy upolować coś godnego. Bogowie nie zadowolą się byle czym.
Wikingowie skierowali drakkar w stronę wysepki. Gdy łódź zbliżyła się do skalistej plaży, fale delikatnie unosiły ją, aż w końcu osiadła na płytkiej wodzie. Załoga szybko wyskoczyła na brzeg.
— Ruszajmy — powiedział Prokrustir, spoglądając na mroczny las przed nimi. — Czas znaleźć dar dla bogów.
— To musi być Wyspa Świętego Gaju — powiedział, jego głos był pełen czci. — Mówi się, że w tym gaju składają się ofiary dla bogów.
Prokrustir skinął głową.
— Zatrzymamy się tam. Jeśli chcemy zyskać przychylność bogów na resztę podróży, musimy złożyć ofiarę.
Bjorn spojrzał na wyspę, pocierając brodę.
— Najpierw musimy upolować coś godnego. Bogowie nie zadowolą się byle czym.
Wikingowie skierowali drakkar w stronę wysepki. Gdy łódź zbliżyła się do skalistej plaży, fale delikatnie unosiły ją, aż w końcu osiadła na płytkiej wodzie. Załoga szybko wyskoczyła na brzeg.
— Ruszajmy — powiedział Prokrustir, spoglądając na mroczny las przed nimi. — Czas znaleźć dar dla bogów.
Prokrustir, Henrik i Bjorn ruszyli w głąb lasu, zostawiając resztę drużyny na brzegu. Nawet bardzo słaby tropiciel dostrzegłby liczne ślady zwierząt prowadzące w różnych kierunkach i nie uszły one uwadze również trójce myśliwych. Świeże tropy pozwalały podążyć za względnie łatwym celem jakim jest wół piżmowy, nieco trudniejszym do upolowania reniferem lub najcenniejszą, ale i najbardziej wymagającą zdobyczą - dzikiem.
Uczestnicy polowania musieli zdecydować czy kontynuować łowy wspólnie czy może się rozdzielić, a także za którą zwierzyną podążyć. Zmylenie tropu będzie kosztowało dużo czasu jak i nadszarpnięcie zapasów. Może bogowie zadowolą się wołem ? A może trzeba zaryzykować i zasadzić się na dzika ?
Uczestnicy polowania musieli zdecydować czy kontynuować łowy wspólnie czy może się rozdzielić, a także za którą zwierzyną podążyć. Zmylenie tropu będzie kosztowało dużo czasu jak i nadszarpnięcie zapasów. Może bogowie zadowolą się wołem ? A może trzeba zaryzykować i zasadzić się na dzika ?